Jest to produkcja, która mnie naprawdę wzruszyła i na długo zapadła w pamięć. Film trwa zaledwie 45 minut i wiele osób zarzuca twórcom niedostateczne rozwinięcie fabuły, jednakże moim zdaniem jest idealny. W animacji świat rzeczywisty przeplata się ze światem yokai - duchów i stworzeń występujących w japońskiej mitologii.
Młoda dziewczyna, Hotaru, w każde wakacje wyjeżdża do wujka, który mieszka za miastem. Dużo czasu spędza w lesie i pewnego dnia gubi się. Spotyka tam chłopca, który twierdzi, że wychowały go yokai i stał się duchem. Jego istnienie jest bardzo niestabilne i jeśli dotnie go prawdziwy człowiek, po prostu zniknie.
Hotarubi no Mori e to opowieść o związku Hotaru i Gina, tak powszednim, a jednocześnie unikalnym. Łączące ich uczucie jest niesamowicie naturalne, ciepłe, bardzo niewinne. Nie potrzeba tu dosłowności, bowiem wystarczy, że bohaterowie ze sobą przebywają i rozmawiają o rzeczach codziennych, bądź w ogóle się nie odzywają. Z jednej strony w oczy rzuca się niewypowiedziana bliskość, ale jednak całość naznaczona jest pewnym cieniem, gdyż nieważne ile lat minie, Hotaru i Gin nigdy nie będą mogli się do siebie zbliżyć tak do końca, zawsze jest między nimi dystans i obawa, by się nie dotknąć, bo wtedy chłopak zniknie. A co gorsza, kiedyś przyjdzie mu znowu żyć samemu, gdyż dziewczynka powoli dorasta, a on nadal pozostaje taki sam. Tym bardziej zaskakujące powinno być zakończenie, które zamyka historię w sposób prosty, ale przemawiający do wyobraźni. Czy satysfakcjonujący? Zależy, co do kogo przemawia. Ale miłośnicy klimatów poważniejszych odcinków Natsume Yuujinchou i Mushishi powinni być zachwyceni.
Jestem całkowicie tego samego zdania co ty. W skrócie, to anime jest piękne ;3 zapraszam do mnie na bloga babyyouremyweakness.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam! Anime było wspaniałe, chociaż mocno się poryczałam :)
OdpowiedzUsuń